Kolejny mecz zakończył się
zwycięstwem. Cieszyłem się lecz nie popadłem w jakiś dziki wir
euforii. Czemu ? Nie wiem. Był to dla nas najważniejszy mecz.
Finałowy. Pokonaliśmy ZAKSĘ i po raz kolejny zostaliśmy Mistrzami
Polski. To przecież tak ważne wydarzenie dla całego klubu a ja jak
gdyby nigdy nic udałem się do szatni a potem do domu. Tego samego
pustego domu. Nikt tam na mnie nie czekał. Nikt nie przyjdzie i nie
powie mi że dobrze się spisałem. Otworzyłem drzwi od mieszkania i
wszedłem do niego. Od razu usiadłem na kanapie i głośno
westchnąłem. Kolejny wieczór spędzę sam, przed
telewizorem. Chciałem wstać i iść do kuchni po szklankę coli,
jednak znów pojawił się ból. Ten sam, przeszywający
całe ciało ból o którym tak uporczywie próbowałem
zapomnieć. Niestety nie udało mi się. ' Zastrzyk przestał działać
' - pomyślałem i z trudem wyjąłem z mojej torby mini apteczkę w
której były moje zastrzyki. Wziąłem strzykawkę i wkłułem
sobie ją w brzuch. Po chwili ból ustąpił. Udałem się do
kuchni po upragnioną colę a potem z powrotem na kanapę, przed
telewizor. Włączyłem jakiś film i sączyłem moją colę. Nic z
niego nie pamiętam, bo tylko moje ciało było tylko obecne. Głowę
miałem w chmurach, rozmyślając co by było gdyby. No bo co będzie
jak do końca życia zostanę sam. Albo nawet jeśli znajdę kogoś
to nie będzie ona chciała być ze mną bo jestem siatkarzem a ona
nie lubi tego. Dlaczego wszystkie moje myśli skupiają się na tej
cholernej samotności i tym że nie mam dziewczyny. Tu nie chodzi o
sam tytuł 'dziewczyny' ale o to by znaleźć kogoś bliskiego. Kogoś
kto mnie będzie wspierał i pomagał w trudnych chwilach. Kogoś kto
razem ze mną będzie się cieszył. Kogoś kto zawsze będzie przy
mnie.
'Dobra Grzesiu, przestań się mazać'
– pomyślałem – 'Czas coś zjeść'. Założyłem buty i
wyszedłem do pobliskiej galerii w której znajdował się
McDonald's. Stojąc w kolejce podeszła do mnie jakaś dziewczyna i
poprosiła o autograf. Bez wahania podpisałem kartkę a potem
zrobiłem sobie z nią zdjęcie. Była to jedyna fanka tego dnia. Na
szczęście. Od jakiegoś czasu nawet spotkania z fanami nie
sprawiają mi przyjemności. Na spotkania z przyjaciółmi też
już nie mam ochoty. Siedzę sam w domu i oglądam jakieś denne
filmy, bądź siedzę w internecie śledząc mój facebook'owy
fan page. Niedługo zbliżają się urodziny Zbyszka i z tego co
wiem, zamierza urządzić huczną imprezę na którą już mi
wręczył zaproszenie. Oczywiście że pójdę, nie chce zrobić
Zibiemu przykrości, ale raczej nie będzie to dla mnie szampańska
zabawa. W sumie to mógłbym nie iść ale musiałbym znaleźć
dobrą wymówkę, bo prawdy to im nie powiem. Może i są moimi
przyjaciółmi ale szydzić z ludzi potrafią, jak nikt inny.
Gdybym powiedział im o co naprawdę chodzi to by się ze mnie
nabijali przez cały sezon reprezentacyjny który zbliżał się
wielkimi krokami. Nie chciałem tego. Nie chciałem by drwili ze mnie
że rozklejam się jak baba bo nie mogę znaleźć dziewczyny. Zaraz
zaczęli by mnie umawiać na jakieś randki w ciemno czy zabierać do
klubów go-go. Od zawsze o tym marzyłem, po prostu.
Wróciłem do domu i odpaliłem
laptopa. Pierwsze co włączyłem to oczywiście facebook. Zacząłem
przeglądać wiadomości od fanów i od razu mi się tak milej
na sercu zrobiło. Te wszystkie gratulacje i wiadomości że zawsze i
do końca będą w nas wierzyć, naprawdę potrafią podnieść
człowieka na duchu. Potem zacząłem oglądać zdjęcia i przez
przypadek trafiłem na zdjęcie które dzisiaj robiła sobie ze
mną fanka. Spojrzałem na zdjęcie i jeszcze raz dokładnie się jej
przyjrzałem. Była dość ładna. Miała coś w sobie. Po prostu.
Jak się na nią patrzyło, to coś sprawiało że uśmiech wkradał
się człowiekowi na twarz. To dość dziwne uczucie. Przyglądając
się jej dostałem wiadomość od Asi:
'Hej, mogę do Ciebie wpaść za 10 min ? ' . W ostatnim czasie nic mnie tak nie zdziwiło jak ta wiadomość. Nie odzywała się od roku a teraz tak po prostu chce się spotkać. Ciekawe o co chodziło. Zerwała ze mną ponad 1,5 roku temu. Przez jakiś czas utrzymywaliśmy kontakt ale potem ona zaczęła mnie unikać i tyle. Teraz pewnie jest w kropce i potrzebuje pomocy jak zawsze. Odpisałem jej zwykłe : ' Możesz' i wyłączyłem komputer. Potem nie wiem który już dzisiaj raz usiadłem na kanapie i czekałem aż Asia zaszczyci mnie swoją obecnością. Strasznie mnie ciekawiło czego ona znowu chce. Kiedy zapukała do drzwi od razu się na nie rzuciłem by otworzyć. Zaprosiłem ją do środka ale ona nie chciała wejść. Stała cały czas na korytarzu i wpatrywała się w podłogę.
- Przyszłam oddać Ci to – powiedziała i wyciągnęła rękę w której trzymała moją bluzę
-I tylko po to chciałaś się ze mną zobaczyć ? - zapytałem trochę ze złością
-Robiłam ostatnio porządki i znalazłam ją. Pomyślałam że Ci ją oddam bo wiem jak ją lubisz. - odrzekła wciskają mi wręcz bluzę w moje ręce
-Lubię ją ale oddałem ją Tobie przecież. Ona jest teraz twoja, chyba że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego i oddajesz mi ją
-Nie, nie, nie to nie o to chodzi. Po prostu mi się już do niczego nie przyda a ty ją bardzo lubisz i tyle. Weź ją, przyda Ci się bardziej- powiedziała i zniknęła w ciemności korytarza.
'Hej, mogę do Ciebie wpaść za 10 min ? ' . W ostatnim czasie nic mnie tak nie zdziwiło jak ta wiadomość. Nie odzywała się od roku a teraz tak po prostu chce się spotkać. Ciekawe o co chodziło. Zerwała ze mną ponad 1,5 roku temu. Przez jakiś czas utrzymywaliśmy kontakt ale potem ona zaczęła mnie unikać i tyle. Teraz pewnie jest w kropce i potrzebuje pomocy jak zawsze. Odpisałem jej zwykłe : ' Możesz' i wyłączyłem komputer. Potem nie wiem który już dzisiaj raz usiadłem na kanapie i czekałem aż Asia zaszczyci mnie swoją obecnością. Strasznie mnie ciekawiło czego ona znowu chce. Kiedy zapukała do drzwi od razu się na nie rzuciłem by otworzyć. Zaprosiłem ją do środka ale ona nie chciała wejść. Stała cały czas na korytarzu i wpatrywała się w podłogę.
- Przyszłam oddać Ci to – powiedziała i wyciągnęła rękę w której trzymała moją bluzę
-I tylko po to chciałaś się ze mną zobaczyć ? - zapytałem trochę ze złością
-Robiłam ostatnio porządki i znalazłam ją. Pomyślałam że Ci ją oddam bo wiem jak ją lubisz. - odrzekła wciskają mi wręcz bluzę w moje ręce
-Lubię ją ale oddałem ją Tobie przecież. Ona jest teraz twoja, chyba że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego i oddajesz mi ją
-Nie, nie, nie to nie o to chodzi. Po prostu mi się już do niczego nie przyda a ty ją bardzo lubisz i tyle. Weź ją, przyda Ci się bardziej- powiedziała i zniknęła w ciemności korytarza.
Wróciłem na kanapę, bluzę
rzucając na pobliskie krzesło. Przez chwilę zastanawiałem się
nad tą sytuacją ale potem stwierdziłem że to może lepiej że
oddała mi tę bluzę. Bardzo ją lubiłem a ona pewnie i tak by ją
wyrzuciła. Zresztą ja i tak nie będę jej zakładał. Za dużo
wspomnień się z nią wiąże. Byłem z Asią 2 lata i dużo
pozytywnych wspomnień mamy ze sobą związanych. Jednak dopiero po 2
latach zdaliśmy sobie sprawę że nic do siebie nie czujemy a nasz
związek opierał się na... niczym. Nie zerwaliśmy przeze mnie czy
przez nią, była to nasza wspólna decyzja. Do dziś uważam
że była słuszna mimo to że cały czas rozklejam się jak jak
jakaś baba przez to że nie ma w moim życiu nikogo kto mógłby
mnie pokochać. Ale ja po prostu mam dość całej tej samotności.
Tych czterech ścian które od jakiegoś czasu są puste. Tego
mieszkania które wypełnione jest tylko echem. Rodzice od 5
lat nie rozmawiają ze mną. Rodzeństwa nie mam. Więc z kim mógłbym
porozmawiać, tak szczerze, od serca. Chłopaki mają własne
problemy i sprawy na głowie, więc nie ma sensu zawracać im głowy
moimi problemami. Do psychologa czy terapeuty nie pójdę no bo
po co. Przecież wszystko jest ze mną w porządku. Po prostu
potrzebuję bliskości drugiej osoby i jej wsparcia. Z tych rozmyślać
wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. To sms. ' Kto o tej porze do
mnie pisze' – pomyślałem. Otworzyłem wiadomość i wcale mnie
nie zaskoczyło to co w niej przeczytałem, gdyż było to sms od
operatora sieci. Moje życie towarzyskie jest marne. Co ja plotę. Ja
nie mam życia towarzyskiego. ' Chyba czas się za siebie wziąć
Grzesiu' – powiedziałem sam do siebie a następnie udałem się do
sypialni. Rozłożyłem się jak na łóżku i tępo gapiłem
się w sufit, cały czas rozmyślając. Zastanawiałem się nad
wieloma rzeczami. Najbardziej jednak nad tym co zrobię jak boje niby
zwyczajne bóle mięśni przerodzą się w chorobę, która
wykluczy mnie całkowicie z siatkówki. W tym momencie
siatkówka jest dla mnie wszystkim, całym światem. Bez niej
moje życie ułożyło by się całkiem inaczej. Prawdopodobnie
mieszkał bym cały czas w Katowicach, z rodzicami. I pewnie też nie
pokłóciłbym się z nimi. No bo gdyby nie to że miałem
akurat mecz, mógłbym pojechać do szpitala do dziadka żeby
się z nim pożegnać przed śmiercią. Rodzice kazali mi wybierać.
Albo rodzina albo siatkówka. Wybrałem siatkówkę.
Rodzinę swoją założę, a jeśli oni nie potrafią uszanować
mojej pasji i zarazem pracy, nie mogę robić tego co oni chcą. Nie
mogę być wiecznie od kogoś uzależniony. A tym bardziej od
rodziców. Kocham ich ale nie jestem małym dzieckiem że mam
się ich słuchać. Moje rozmyślania są bez sensu. Czemu nie
potrafię zająć się czymś innym tylko siedzę i myślę. Siedzę
i zastanawiam się nad swoim życiem, nad całym światem. Jak jakiś
filozof. To przerażające. Po raz kolejny z rozmyślań wyrwał mnie
dźwięk mojego telefonu. Była godzina 23, więc kto o tej porze
może pisać do mnie. Bo chyba nawet operator o tej porze nie wysyła
sms-ów. Otworzyłem wiadomość i przeczytałem: ' Siemkaa
Jula, śpisz ? ;*' . Speszony nie wiedziałem czy to jakiś żart czy
nie odpisałem : 'Hej, Grzesiek jestem, miło mi'. Właściciel
obcego mi numeru chyba się nie wiedział do końca co się stało,
gdyż mniej więcej dopiero po 10 minutach dostałem kolejną
wiadomość; ' Emm... przepraszam to pomyłka pewnie, przepraszam
jeśli pana obudziłam, miłej nocy' . Z tej wiadomości łatwo mi
się było domyśleć że osoba po tamtej stronie jest kobietą. Uff,
to dobrze. 'No to skoro już mnie obudziłaś to chociaż zdradź mi
swoje imię' – odpisałem. Po chwili jednak stwierdziłem, że było
to dość tandetne i wcale się nie zdziwię jeśli nie odpisze. Po
kolejnych 15 min wyczekiwania, odpisała: 'Lula'. Teraz przez kolejne
godziny wpatrywania się w sufit z mojej głowie wciąż siedziała
Lula. Jak wygląda ? Ile ma lat ? Gdzie mieszka ? Jak to możliwe że
pomyliła numery ? Moja
głowa prze kilka sekund zapełniła się tysiącem pytań, na które
odpowiedzi nie znałem. Zmęczenie po meczu jednak nie pozwoliło mi
długo pomyśleć o nieznajomej i tuż po 24 odpłynąłem do świata
Morfeusza.
Gdy obudziłem się rano, wszytko mnie
bolało. Dosłownie jakby ktoś dzień wcześniej ze schodów
zepchnął. Wstałem z łóżka i przeciągnąłem się. Mam 27
lat, a w tym momencie czuję się jakbym był grubo po 60.
Dowlokłem się do kuchni i wyjąłem z lodówki wodę
mineralną, po czym wypiłem pół butelki. Byłą już po 9 a
trening zaczynał się na 10. Założyłem więc dresy i byle jaką
bluzę, wziąłem torbę i wyszedłem z mieszkania. Schodząc po
schodach znów poczułem ten przeszywający całe ciało ból.
Był tak silny że ledwo co pozwolił mi z powrotem wrócić do
domu, po zastrzyk przeciw bólowy. Powinienem pójść do
lekarza by dowiedzieć się czym spowodowane są te bóle, ale
zwyczajnie boję się i nie chce. Boję się że to będzie zbyt
poważne bym mógł dalej grać. Wolę żyć z tą świadomością
że są to zwyczajne bóle mięśni spowodowane przemęczeniem
niż wiedzieć że jest to jakaś choroba. Po prostu nie chce
wiedzieć... Zastrzyk zniwelował ból a ja mogłem wyruszyć
na trening. Wyszedłem z mojego mieszkania i udałem się przed dom,
gdzie stał mój samochód. Wsiadłem do niego i ruszyłem
w kierunku hali. Podróż zajęła mi około 10 min. Wysiadłem
z auta i ruszyłem do szatni. Jeszcze żadnego z chłopaków
nie było. Przebrałem się więc i pomaszerowałem na boisko by się
powoli rozgrzać. Na trybunach siedziało kilkoro ludzi, gdyż
dzisiaj miał odbyć się trening otwarty, któremu będą
mogli przyglądać się fani. Rozejrzałem się po trybunach i
ujrzałem znów tę dziewczynę z galerii. Pierwsza myśl była
taka że mnie prześladuje, później jednak stwierdziłem że
jest naszą wierną fanką i tyle. Kiedy fani zobaczyli że jestem na
boisku, od razu podbiegli do poręczy prosząc o autografy. Miałem
się rozgrzewać ale cóż. Nie zaszkodzi jak rozdam kilka
autografów. Podszedłem do fanów i zacząłem
podpisywać kartki,zeszyty,zdjęcia. Wszyscy się rozeszli a na końcu
została ta dziewczyna którą widziałem wczoraj
-A my to się chyba już znamy-
powiedziałem i uśmiechnąłem się w jej stronę
-Tak ? - zapytała zdziwiona,
podnosząc wzrok w moją stronę
-Młody jestem, pamięć mam dobrą,
a o ile się nie mylę, wczoraj robiłem sobie z tobą zdjęcie w
galerii.- ponownie uśmiechnąłem się w jej stronę, wręczając
przy tym jej podpisany zeszyt. Ona odgarnęła grzywkę w czoła i
odrzekła:
- Tak, rzeczywiście. Miło że zapamiętałeś.
Sądziłam że ludzie tacy jak ty, nie patrzą z kim robią sobie
zdjęcie czy komu podpisują autografy.
Trochę mnie tym zaskoczyła. Sądziłem
że grzecznie podziękuje jak każdy i odejdzie. Nie to że mi to
przeszkadzało czy coś, po prostu nie spodziewałem się takiej
odpowiedzi.
-Jestem normalnym człowiekiem. I owszem, rzadko zdarza mi się zwracać uwagę na osoby z którymi robię sobie zdjęcia czy podpisuję autografy. Ale tobie akurat udało się zwrócić moją uwagę- powiedziałem po czym ona odeszła. Chyba się skrępowała. Głupio się zachowałem, trochę jak taki podrywacz, ale cóż. To tylko fanka. Skończyłem rozdawać autografy i ruszyłem na boisko. Kilku chłopaków już się rozciągało dlatego przysiadłem się do nich i również zacząłem się rozciągać.
-Jestem normalnym człowiekiem. I owszem, rzadko zdarza mi się zwracać uwagę na osoby z którymi robię sobie zdjęcia czy podpisuję autografy. Ale tobie akurat udało się zwrócić moją uwagę- powiedziałem po czym ona odeszła. Chyba się skrępowała. Głupio się zachowałem, trochę jak taki podrywacz, ale cóż. To tylko fanka. Skończyłem rozdawać autografy i ruszyłem na boisko. Kilku chłopaków już się rozciągało dlatego przysiadłem się do nich i również zacząłem się rozciągać.
Trening minął bez większych szkód.
Po 2,5 godzinach bojów na boisku mogłem w spokoju udać się
do szatni a następnie do domu. Wychodząc z hali, spostrzegłem że
czeka przed nią ta sama dziewczyna co na zdjęciu.
-Emm... Przepraszam, czy mógłbyś
poświęcić mi chwilę ? - zapytała dość niepewnym głosem
-A więc wyczekiwałaś tutaj na mnie
?- zapytałem unosząc przy tym prawą brew
-Można by tak powiedzieć-
odchrząknęła co miało być znakiem iż oczekuje odpowiedzi na
pytanie
-Tak jasne, coś się stało ? -
westchnęła po czym zaczęła mówić.
-Mam młodszą siostrę, ma ona 14 lat i jest twoją największą fanką. Przepraszam za te zwroty ale nie czuję się na tyle młoda by zwracać się do Ciebie per pan.
-Mam młodszą siostrę, ma ona 14 lat i jest twoją największą fanką. Przepraszam za te zwroty ale nie czuję się na tyle młoda by zwracać się do Ciebie per pan.
-Nie szkodzi- wtrąciłem, mów
dalej
-Tak więc jak już mówiłam
jest twoją największą fanką i bardzo chciała by cię poznać.
Wiem że organizujecie zajęcia dla młodzieży, dlatego chciała
zapytać czy byłaby możliwość że ty i twoi koledzy z klubu
odwiedzilibyście szkołę moje siostry i przeprowadzili takie
rekreacyjne zajęcia z siatkówki po czym rozdali autografy i
zrobili sobie kilka zdjęć.
Po wypowiedzianych przez nią słowach,
przez chwilę staliśmy w ciszy gdyż musiałem choć trochę
przemyśleć tę sytuację. Niedługo jednak odpowiedziałem jej:
-W sumie to czemu nie. Jestem jak
najbardziej na tak. Spróbuję jutro porozmawiać z chłopakami
i wszystko ustalić.
-Naprawdę ? Tak bardzo ci
dziękuję- wykrzyczała wręcz z radości- to może ja ci zostawię
swój numer żebyśmy cały czas byli w kontakcie.
-No dobrze- przytaknąłem po czym
wręczyłem jej mój telefon aby mogła wstukać numer.
-A więc jak mam cię zapisać?
Nie znam nawet twojego imienia. -powiedziałem gdy ona już
odchodziła
- Liliana ! - wykrzyczała z dość
sporej odległości jaka nas dzieliła.
Nie musiałem jednak zapisywać jej
numeru gdyż zrobiłem to wczoraj tuż po przypadkowej wiadomości od
Luli. Luli ? No właśnie, czemu Luli ? Lula czy Lila to przecież to
samo chyba. Z reszta nie ważne było mi teraz bardzo dziwnie.
Wczoraj wieczorem zastanawiałem się jaka ona jest i jak wygląda a
teraz proszę. Żywa i oddychająca stała przede mną. 'Jaki ten
świat jest mały' – pomyślałem po czym udałem się do mojego
auta a następnie do domu.
Był to ostatni trening. Sezon
nieoficjalnie można powiedzieć że się skończył. Jeszcze
spotkanie z kibicami oraz pożegnanie i za 2 tygodnie można
rozpocząć przygotowania do reprezentacji. Po przyjściu do domu od
razu wskoczyłem pod prysznic a potem ubrałem się gdyż po południu
miało się odbyć spotkanie z fanami na rzeszowskim rynku. Na dworze
było dość ciepło dlatego założyłem jeansy oraz zwykły t-shirt
z krótkim rękawem. Przy wyjściu wziąłem bluzę którą
przyniosła mi wczoraj Asia. Zamknąłem mieszkanie i po raz kolejny
w tym dniu wsiadłem do mojego BMW. Były małe korki ale po 20 min
udało mi się dotrzeć na rynek. Większość chłopaków już
była a cały rynek przepełniony był fanami w biało czerwonych
bluzkach. Ruszyłem w stronę Piotrka, starając się przy tym ominąć
grzecznie kibiców. Piter niestety zajęty był przez Olę więc
nici z jakiejkolwiek rozmowy z nim. Z Igłą była Iwona a z Zibim
Asia. 'No świetnie' – pomyślałem – 'Singiel Grzesiu jak zwykle
sam'- skwitowałem i usiadłem na jakimś pobliskim krześle. Obok
mnie siedział trener więc postanowiłem poruszyć z nim temat
odwiedzin pobliskiej szkoły w celu przeprowadzenia zajęć
sportowych. Kiedy zapytałem go co myśli o tym pomyśle odpowiedział
że jest jak najbardziej za, aczkolwiek sam nie weźmie udział w tym
projekcie gdyż wyjeżdża gdzieś do rodziny za granicę. Skoro
trener się zgodził to stwierdziłem, że chłopaki raczej też nie
będą mieli nic przeciwko, dlatego napisałem sms-a do Luli: 'SUKCES
! Jestem na dobrej drodze do przekonania chłopaków'. Po kilku
minutach odpisałam mi: ' To bardzo dobrze, trzymam kciuki że Ci się
uda ;)' Telefoniczny uśmiech sprawił że na moją twarz wkradł się
dziwny uśmieszek, którego nie mogłem kontrolować.
Trener odszedł od stolika, więc
zostałem sam. Stwierdziłem że ani Igła ani Piotrek ani Zibi nie
są chyba tak bardzo zajęci swoimi kobietami żebym im przeszkadzał,
dlatego nie patrząc że nie są teraz sami podszedłem do nich i
przywitałem się. Od razu rzuciłem im pomysł Liliany, aby mieć to
już z głowy i nie zapomnieć o tym. Resoviacy bez większego
wahania się zgodzili a ja znowu napisałem do Luli: 'Jestem
cudotwórca. Wisisz mi kawę ! :P'. No dobra, może nie na
miejscu było to z kawą gdyż w sumie jest to w jakiś sposób
charytatywny cel, ale napisałem to tak dla rozluźnienia atmosfery.
Przez chwilę myślałem że nie odpiszę ale kiedy usłyszałem
dźwięk mojego telefonu który oznajmiał mi że dostałem
sms-a, zmieniłem zdanie. 'Ależ oczywiście. Kawa z automatu będzie
na Ciebie czekać w szkole ;) Dziękuję Ci za pomoc ;*' - napisałam.
No toż to mnie zaszczyt spotkał i dostałem telefonicznego buziaka.
'No Kosa, coraz lepiej Ci idzie' – powiedziałem sam do siebie,
śmiejąc się przy tym. Potem poszedłem do fanów rozdawać
autografy i robić sobie z nimi zdjęcia. Tak minęło nam kilka
godzin na różnych zabawach czy rozmowach. Niezapomniany
zostaje jednak występ Paul'a w karaoke, gdzie kazali mu śpiewać
Polską piosenkę. Biedny Paul, męczysz się ze słowami a wszyscy
wkoło płakali ze śmiechu. Tego mi właśnie brakowało. Zabawy i
śmiechu. Bardzo się cieszę że w ten sposób spędziłem
dzień.
Po powrocie do domu byłem dość
zmęczony dlatego zrobiłem sobie tylko jakieś kanapki na szybko, po
czym błyskawicznie udałem się do łóżka. Ale nie mogłem
usnąć. Jak zawsze, gdy mam coś do robienia padam na twarz i
zasypiam na stojąco, jednak gdy już się położę, nie mogę
usnąć. I znowu tępym wzrokiem wpatrywałem się w sufit i
rozmyślając o minionych wydarzeniach. O tym co będzie po sezonie
reprezentacyjnym. Czy zostanę w Rzeszowie, czy może wybiorę inną
drogę ? Sam jeszcze tego nie wiem. Jeśli będę miał możliwość,
to przedłużę kontrakt, no bo w Rzeszowie gra mi się bardzo
dobrze. Natomiast jeśli oni już nie będą chcieli mnie tutaj dalej
to trudno, postaram się o miejsce w innym klubie. Kurcze... ostatnio
powtarzałem sobie że nie będę o tym myślał. 'Zaraz
usnę'-wymamrotałem sam do siebie po czym usnąłem.
***
I jest !! Prolog ! Dość nietypowo bo z perspektywy Grzesiaa
Peace and love
Peace and love
Patrycja
Całkiem niezłe opowiadanie się zapowiada ;) Co prawda, brakuje gdzie nie gdzie przecinków i nie ma akapitów, ale to nic ;)
OdpowiedzUsuńZ taką wersją Grzesia to ja się jeszcze nie spotkałam ;) Punkt za oryginalność :D
Pozdrawiam, Hope_vb ;)
Podoba mi się. Mało jest opowiadań o Kosoku i właśnie szkoda, bo jest to świetny gracz zasługujący na takie coś :D sama o nim pisałam, więc jest to ocena subiektywna. Lula i Lila? To ta sama osoba, świat rzeczywiście jest mały. Prolog jest dość długi i dobrze :) Mam nadzieję, że kolejne rozdziały również takie będą. Niepokoi mnie jednak to, że Grzegorz lekceważy sobie te bóle. Może jednak powinien iść do lekarza, póki jeszcze nie jest za późno i się leczyć. No, bo jeśli zdecyduje się za późno to... to... nawet nie chcę o tym myśleć. No i oczywiście napisałaś, że Sovia obroniła tytuł. Oby Twoje słowa się spełniły i Resoviacy mogli jutro zaśpiewać: "Mistrzem Polski jest Sovia" :) O kurczę, ale się rozpisałam! To kończąc proszę, informuj mnie, to jest mój tt: @juti183 pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to opowiadanie będzie kontynuowane, ale... podoba mi się. Trafiłam pod ten adres przypadkiem, ale wcale z tego powodu nie ubolewam. Jak na prolog, jest bardzo ciekawie, więc jeśli coś tu jeszcze powstanie, to czy mogłabym być o tym informowana? Pod adresem another-way-to-heaven.blogspot.com, jeśli nie byłoby to problemem. :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam!