sobota, 13 kwietnia 2013

Prolog



Kolejny mecz zakończył się zwycięstwem. Cieszyłem się lecz nie popadłem w jakiś dziki wir euforii. Czemu ? Nie wiem. Był to dla nas najważniejszy mecz. Finałowy. Pokonaliśmy ZAKSĘ i po raz kolejny zostaliśmy Mistrzami Polski. To przecież tak ważne wydarzenie dla całego klubu a ja jak gdyby nigdy nic udałem się do szatni a potem do domu. Tego samego pustego domu. Nikt tam na mnie nie czekał. Nikt nie przyjdzie i nie powie mi że dobrze się spisałem. Otworzyłem drzwi od mieszkania i wszedłem do niego. Od razu usiadłem na kanapie i głośno westchnąłem. Kolejny wieczór spędzę sam, przed telewizorem. Chciałem wstać i iść do kuchni po szklankę coli, jednak znów pojawił się ból. Ten sam, przeszywający całe ciało ból o którym tak uporczywie próbowałem zapomnieć. Niestety nie udało mi się. ' Zastrzyk przestał działać ' - pomyślałem i z trudem wyjąłem z mojej torby mini apteczkę w której były moje zastrzyki. Wziąłem strzykawkę i wkłułem sobie ją w brzuch. Po chwili ból ustąpił. Udałem się do kuchni po upragnioną colę a potem z powrotem na kanapę, przed telewizor. Włączyłem jakiś film i sączyłem moją colę. Nic z niego nie pamiętam, bo tylko moje ciało było tylko obecne. Głowę miałem w chmurach, rozmyślając co by było gdyby. No bo co będzie jak do końca życia zostanę sam. Albo nawet jeśli znajdę kogoś to nie będzie ona chciała być ze mną bo jestem siatkarzem a ona nie lubi tego. Dlaczego wszystkie moje myśli skupiają się na tej cholernej samotności i tym że nie mam dziewczyny. Tu nie chodzi o sam tytuł 'dziewczyny' ale o to by znaleźć kogoś bliskiego. Kogoś kto mnie będzie wspierał i pomagał w trudnych chwilach. Kogoś kto razem ze mną będzie się cieszył. Kogoś kto zawsze będzie przy mnie.

'Dobra Grzesiu, przestań się mazać' – pomyślałem – 'Czas coś zjeść'. Założyłem buty i wyszedłem do pobliskiej galerii w której znajdował się McDonald's. Stojąc w kolejce podeszła do mnie jakaś dziewczyna i poprosiła o autograf. Bez wahania podpisałem kartkę a potem zrobiłem sobie z nią zdjęcie. Była to jedyna fanka tego dnia. Na szczęście. Od jakiegoś czasu nawet spotkania z fanami nie sprawiają mi przyjemności. Na spotkania z przyjaciółmi też już nie mam ochoty. Siedzę sam w domu i oglądam jakieś denne filmy, bądź siedzę w internecie śledząc mój facebook'owy fan page. Niedługo zbliżają się urodziny Zbyszka i z tego co wiem, zamierza urządzić huczną imprezę na którą już mi wręczył zaproszenie. Oczywiście że pójdę, nie chce zrobić Zibiemu przykrości, ale raczej nie będzie to dla mnie szampańska zabawa. W sumie to mógłbym nie iść ale musiałbym znaleźć dobrą wymówkę, bo prawdy to im nie powiem. Może i są moimi przyjaciółmi ale szydzić z ludzi potrafią, jak nikt inny. Gdybym powiedział im o co naprawdę chodzi to by się ze mnie nabijali przez cały sezon reprezentacyjny który zbliżał się wielkimi krokami. Nie chciałem tego. Nie chciałem by drwili ze mnie że rozklejam się jak baba bo nie mogę znaleźć dziewczyny. Zaraz zaczęli by mnie umawiać na jakieś randki w ciemno czy zabierać do klubów go-go. Od zawsze o tym marzyłem, po prostu.

Wróciłem do domu i odpaliłem laptopa. Pierwsze co włączyłem to oczywiście facebook. Zacząłem przeglądać wiadomości od fanów i od razu mi się tak milej na sercu zrobiło. Te wszystkie gratulacje i wiadomości że zawsze i do końca będą w nas wierzyć, naprawdę potrafią podnieść człowieka na duchu. Potem zacząłem oglądać zdjęcia i przez przypadek trafiłem na zdjęcie które dzisiaj robiła sobie ze mną fanka. Spojrzałem na zdjęcie i jeszcze raz dokładnie się jej przyjrzałem. Była dość ładna. Miała coś w sobie. Po prostu. Jak się na nią patrzyło, to coś sprawiało że uśmiech wkradał się człowiekowi na twarz. To dość dziwne uczucie. Przyglądając się jej dostałem wiadomość od Asi:
'Hej, mogę do Ciebie wpaść za 10 min ? ' . W ostatnim czasie nic mnie tak nie zdziwiło jak ta wiadomość. Nie odzywała się od roku a teraz tak po prostu chce się spotkać. Ciekawe o co chodziło. Zerwała ze mną ponad 1,5 roku temu. Przez jakiś czas utrzymywaliśmy kontakt ale potem ona zaczęła mnie unikać i tyle. Teraz pewnie jest w kropce i potrzebuje pomocy jak zawsze. Odpisałem jej zwykłe : ' Możesz' i wyłączyłem komputer. Potem nie wiem który już dzisiaj raz usiadłem na kanapie i czekałem aż Asia zaszczyci mnie swoją obecnością. Strasznie mnie ciekawiło czego ona znowu chce. Kiedy zapukała do drzwi od razu się na nie rzuciłem by otworzyć. Zaprosiłem ją do środka ale ona nie chciała wejść. Stała cały czas na korytarzu i wpatrywała się w podłogę.
- Przyszłam oddać Ci to – powiedziała i wyciągnęła rękę w której trzymała moją bluzę
-I tylko po to chciałaś się ze mną zobaczyć ? - zapytałem trochę ze złością
-Robiłam ostatnio porządki i znalazłam ją. Pomyślałam że Ci ją oddam bo wiem jak ją lubisz. - odrzekła wciskają mi wręcz bluzę w moje ręce
-Lubię ją ale oddałem ją Tobie przecież. Ona jest teraz twoja, chyba że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego i oddajesz mi ją
-Nie, nie, nie to nie o to chodzi. Po prostu mi się już do niczego nie przyda a ty ją bardzo lubisz i tyle. Weź ją, przyda Ci się bardziej- powiedziała i zniknęła w ciemności korytarza.
Wróciłem na kanapę, bluzę rzucając na pobliskie krzesło. Przez chwilę zastanawiałem się nad tą sytuacją ale potem stwierdziłem że to może lepiej że oddała mi tę bluzę. Bardzo ją lubiłem a ona pewnie i tak by ją wyrzuciła. Zresztą ja i tak nie będę jej zakładał. Za dużo wspomnień się z nią wiąże. Byłem z Asią 2 lata i dużo pozytywnych wspomnień mamy ze sobą związanych. Jednak dopiero po 2 latach zdaliśmy sobie sprawę że nic do siebie nie czujemy a nasz związek opierał się na... niczym. Nie zerwaliśmy przeze mnie czy przez nią, była to nasza wspólna decyzja. Do dziś uważam że była słuszna mimo to że cały czas rozklejam się jak jak jakaś baba przez to że nie ma w moim życiu nikogo kto mógłby mnie pokochać. Ale ja po prostu mam dość całej tej samotności. Tych czterech ścian które od jakiegoś czasu są puste. Tego mieszkania które wypełnione jest tylko echem. Rodzice od 5 lat nie rozmawiają ze mną. Rodzeństwa nie mam. Więc z kim mógłbym porozmawiać, tak szczerze, od serca. Chłopaki mają własne problemy i sprawy na głowie, więc nie ma sensu zawracać im głowy moimi problemami. Do psychologa czy terapeuty nie pójdę no bo po co. Przecież wszystko jest ze mną w porządku. Po prostu potrzebuję bliskości drugiej osoby i jej wsparcia. Z tych rozmyślać wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. To sms. ' Kto o tej porze do mnie pisze' – pomyślałem. Otworzyłem wiadomość i wcale mnie nie zaskoczyło to co w niej przeczytałem, gdyż było to sms od operatora sieci. Moje życie towarzyskie jest marne. Co ja plotę. Ja nie mam życia towarzyskiego. ' Chyba czas się za siebie wziąć Grzesiu' – powiedziałem sam do siebie a następnie udałem się do sypialni. Rozłożyłem się jak na łóżku i tępo gapiłem się w sufit, cały czas rozmyślając. Zastanawiałem się nad wieloma rzeczami. Najbardziej jednak nad tym co zrobię jak boje niby zwyczajne bóle mięśni przerodzą się w chorobę, która wykluczy mnie całkowicie z siatkówki. W tym momencie siatkówka jest dla mnie wszystkim, całym światem. Bez niej moje życie ułożyło by się całkiem inaczej. Prawdopodobnie mieszkał bym cały czas w Katowicach, z rodzicami. I pewnie też nie pokłóciłbym się z nimi. No bo gdyby nie to że miałem akurat mecz, mógłbym pojechać do szpitala do dziadka żeby się z nim pożegnać przed śmiercią. Rodzice kazali mi wybierać. Albo rodzina albo siatkówka. Wybrałem siatkówkę. Rodzinę swoją założę, a jeśli oni nie potrafią uszanować mojej pasji i zarazem pracy, nie mogę robić tego co oni chcą. Nie mogę być wiecznie od kogoś uzależniony. A tym bardziej od rodziców. Kocham ich ale nie jestem małym dzieckiem że mam się ich słuchać. Moje rozmyślania są bez sensu. Czemu nie potrafię zająć się czymś innym tylko siedzę i myślę. Siedzę i zastanawiam się nad swoim życiem, nad całym światem. Jak jakiś filozof. To przerażające. Po raz kolejny z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Była godzina 23, więc kto o tej porze może pisać do mnie. Bo chyba nawet operator o tej porze nie wysyła sms-ów. Otworzyłem wiadomość i przeczytałem: ' Siemkaa Jula, śpisz ? ;*' . Speszony nie wiedziałem czy to jakiś żart czy nie odpisałem : 'Hej, Grzesiek jestem, miło mi'. Właściciel obcego mi numeru chyba się nie wiedział do końca co się stało, gdyż mniej więcej dopiero po 10 minutach dostałem kolejną wiadomość; ' Emm... przepraszam to pomyłka pewnie, przepraszam jeśli pana obudziłam, miłej nocy' . Z tej wiadomości łatwo mi się było domyśleć że osoba po tamtej stronie jest kobietą. Uff, to dobrze. 'No to skoro już mnie obudziłaś to chociaż zdradź mi swoje imię' – odpisałem. Po chwili jednak stwierdziłem, że było to dość tandetne i wcale się nie zdziwię jeśli nie odpisze. Po kolejnych 15 min wyczekiwania, odpisała: 'Lula'. Teraz przez kolejne godziny wpatrywania się w sufit z mojej głowie wciąż siedziała Lula. Jak wygląda ? Ile ma lat ? Gdzie mieszka ? Jak to możliwe że pomyliła numery ? Moja głowa prze kilka sekund zapełniła się tysiącem pytań, na które odpowiedzi nie znałem. Zmęczenie po meczu jednak nie pozwoliło mi długo pomyśleć o nieznajomej i tuż po 24 odpłynąłem do świata Morfeusza.

Gdy obudziłem się rano, wszytko mnie bolało. Dosłownie jakby ktoś dzień wcześniej ze schodów zepchnął. Wstałem z łóżka i przeciągnąłem się. Mam 27 lat, a w tym momencie czuję się jakbym był grubo po 60. Dowlokłem się do kuchni i wyjąłem z lodówki wodę mineralną, po czym wypiłem pół butelki. Byłą już po 9 a trening zaczynał się na 10. Założyłem więc dresy i byle jaką bluzę, wziąłem torbę i wyszedłem z mieszkania. Schodząc po schodach znów poczułem ten przeszywający całe ciało ból. Był tak silny że ledwo co pozwolił mi z powrotem wrócić do domu, po zastrzyk przeciw bólowy. Powinienem pójść do lekarza by dowiedzieć się czym spowodowane są te bóle, ale zwyczajnie boję się i nie chce. Boję się że to będzie zbyt poważne bym mógł dalej grać. Wolę żyć z tą świadomością że są to zwyczajne bóle mięśni spowodowane przemęczeniem niż wiedzieć że jest to jakaś choroba. Po prostu nie chce wiedzieć... Zastrzyk zniwelował ból a ja mogłem wyruszyć na trening. Wyszedłem z mojego mieszkania i udałem się przed dom, gdzie stał mój samochód. Wsiadłem do niego i ruszyłem w kierunku hali. Podróż zajęła mi około 10 min. Wysiadłem z auta i ruszyłem do szatni. Jeszcze żadnego z chłopaków nie było. Przebrałem się więc i pomaszerowałem na boisko by się powoli rozgrzać. Na trybunach siedziało kilkoro ludzi, gdyż dzisiaj miał odbyć się trening otwarty, któremu będą mogli przyglądać się fani. Rozejrzałem się po trybunach i ujrzałem znów tę dziewczynę z galerii. Pierwsza myśl była taka że mnie prześladuje, później jednak stwierdziłem że jest naszą wierną fanką i tyle. Kiedy fani zobaczyli że jestem na boisku, od razu podbiegli do poręczy prosząc o autografy. Miałem się rozgrzewać ale cóż. Nie zaszkodzi jak rozdam kilka autografów. Podszedłem do fanów i zacząłem podpisywać kartki,zeszyty,zdjęcia. Wszyscy się rozeszli a na końcu została ta dziewczyna którą widziałem wczoraj
-A my to się chyba już znamy- powiedziałem i uśmiechnąłem się w jej stronę
-Tak ? - zapytała zdziwiona, podnosząc wzrok w moją stronę
-Młody jestem, pamięć mam dobrą, a o ile się nie mylę, wczoraj robiłem sobie z tobą zdjęcie w galerii.- ponownie uśmiechnąłem się w jej stronę, wręczając przy tym jej podpisany zeszyt. Ona odgarnęła grzywkę w czoła i odrzekła:
- Tak, rzeczywiście. Miło że zapamiętałeś. Sądziłam że ludzie tacy jak ty, nie patrzą z kim robią sobie zdjęcie czy komu podpisują autografy.
Trochę mnie tym zaskoczyła. Sądziłem że grzecznie podziękuje jak każdy i odejdzie. Nie to że mi to przeszkadzało czy coś, po prostu nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.
-Jestem normalnym człowiekiem. I owszem, rzadko zdarza mi się zwracać uwagę na osoby z którymi robię sobie zdjęcia czy podpisuję autografy. Ale tobie akurat udało się zwrócić moją uwagę- powiedziałem po czym ona odeszła. Chyba się skrępowała. Głupio się zachowałem, trochę jak taki podrywacz, ale cóż. To tylko fanka. Skończyłem rozdawać autografy i ruszyłem na boisko. Kilku chłopaków już się rozciągało dlatego przysiadłem się do nich i również zacząłem się rozciągać.

Trening minął bez większych szkód. Po 2,5 godzinach bojów na boisku mogłem w spokoju udać się do szatni a następnie do domu. Wychodząc z hali, spostrzegłem że czeka przed nią ta sama dziewczyna co na zdjęciu.
-Emm... Przepraszam, czy mógłbyś poświęcić mi chwilę ? - zapytała dość niepewnym głosem
-A więc wyczekiwałaś tutaj na mnie ?- zapytałem unosząc przy tym prawą brew
-Można by tak powiedzieć- odchrząknęła co miało być znakiem iż oczekuje odpowiedzi na pytanie
-Tak jasne, coś się stało ? - westchnęła po czym zaczęła mówić.
-Mam młodszą siostrę, ma ona 14 lat i jest twoją największą fanką. Przepraszam za te zwroty ale nie czuję się na tyle młoda by zwracać się do Ciebie per pan.
-Nie szkodzi- wtrąciłem, mów dalej
-Tak więc jak już mówiłam jest twoją największą fanką i bardzo chciała by cię poznać. Wiem że organizujecie zajęcia dla młodzieży, dlatego chciała zapytać czy byłaby możliwość że ty i twoi koledzy z klubu odwiedzilibyście szkołę moje siostry i przeprowadzili takie rekreacyjne zajęcia z siatkówki po czym rozdali autografy i zrobili sobie kilka zdjęć.
Po wypowiedzianych przez nią słowach, przez chwilę staliśmy w ciszy gdyż musiałem choć trochę przemyśleć tę sytuację. Niedługo jednak odpowiedziałem jej:
-W sumie to czemu nie. Jestem jak najbardziej na tak. Spróbuję jutro porozmawiać z chłopakami i wszystko ustalić.
-Naprawdę ? Tak bardzo ci dziękuję- wykrzyczała wręcz z radości- to może ja ci zostawię swój numer żebyśmy cały czas byli w kontakcie.
-No dobrze- przytaknąłem po czym wręczyłem jej mój telefon aby mogła wstukać numer.
-A więc jak mam cię zapisać? Nie znam nawet twojego imienia. -powiedziałem gdy ona już odchodziła
- Liliana ! - wykrzyczała z dość sporej odległości jaka nas dzieliła.
Nie musiałem jednak zapisywać jej numeru gdyż zrobiłem to wczoraj tuż po przypadkowej wiadomości od Luli. Luli ? No właśnie, czemu Luli ? Lula czy Lila to przecież to samo chyba. Z reszta nie ważne było mi teraz bardzo dziwnie. Wczoraj wieczorem zastanawiałem się jaka ona jest i jak wygląda a teraz proszę. Żywa i oddychająca stała przede mną. 'Jaki ten świat jest mały' – pomyślałem po czym udałem się do mojego auta a następnie do domu.

Był to ostatni trening. Sezon nieoficjalnie można powiedzieć że się skończył. Jeszcze spotkanie z kibicami oraz pożegnanie i za 2 tygodnie można rozpocząć przygotowania do reprezentacji. Po przyjściu do domu od razu wskoczyłem pod prysznic a potem ubrałem się gdyż po południu miało się odbyć spotkanie z fanami na rzeszowskim rynku. Na dworze było dość ciepło dlatego założyłem jeansy oraz zwykły t-shirt z krótkim rękawem. Przy wyjściu wziąłem bluzę którą przyniosła mi wczoraj Asia. Zamknąłem mieszkanie i po raz kolejny w tym dniu wsiadłem do mojego BMW. Były małe korki ale po 20 min udało mi się dotrzeć na rynek. Większość chłopaków już była a cały rynek przepełniony był fanami w biało czerwonych bluzkach. Ruszyłem w stronę Piotrka, starając się przy tym ominąć grzecznie kibiców. Piter niestety zajęty był przez Olę więc nici z jakiejkolwiek rozmowy z nim. Z Igłą była Iwona a z Zibim Asia. 'No świetnie' – pomyślałem – 'Singiel Grzesiu jak zwykle sam'- skwitowałem i usiadłem na jakimś pobliskim krześle. Obok mnie siedział trener więc postanowiłem poruszyć z nim temat odwiedzin pobliskiej szkoły w celu przeprowadzenia zajęć sportowych. Kiedy zapytałem go co myśli o tym pomyśle odpowiedział że jest jak najbardziej za, aczkolwiek sam nie weźmie udział w tym projekcie gdyż wyjeżdża gdzieś do rodziny za granicę. Skoro trener się zgodził to stwierdziłem, że chłopaki raczej też nie będą mieli nic przeciwko, dlatego napisałem sms-a do Luli: 'SUKCES ! Jestem na dobrej drodze do przekonania chłopaków'. Po kilku minutach odpisałam mi: ' To bardzo dobrze, trzymam kciuki że Ci się uda ;)' Telefoniczny uśmiech sprawił że na moją twarz wkradł się dziwny uśmieszek, którego nie mogłem kontrolować.

Trener odszedł od stolika, więc zostałem sam. Stwierdziłem że ani Igła ani Piotrek ani Zibi nie są chyba tak bardzo zajęci swoimi kobietami żebym im przeszkadzał, dlatego nie patrząc że nie są teraz sami podszedłem do nich i przywitałem się. Od razu rzuciłem im pomysł Liliany, aby mieć to już z głowy i nie zapomnieć o tym. Resoviacy bez większego wahania się zgodzili a ja znowu napisałem do Luli: 'Jestem cudotwórca. Wisisz mi kawę ! :P'. No dobra, może nie na miejscu było to z kawą gdyż w sumie jest to w jakiś sposób charytatywny cel, ale napisałem to tak dla rozluźnienia atmosfery. Przez chwilę myślałem że nie odpiszę ale kiedy usłyszałem dźwięk mojego telefonu który oznajmiał mi że dostałem sms-a, zmieniłem zdanie. 'Ależ oczywiście. Kawa z automatu będzie na Ciebie czekać w szkole ;) Dziękuję Ci za pomoc ;*' - napisałam. No toż to mnie zaszczyt spotkał i dostałem telefonicznego buziaka. 'No Kosa, coraz lepiej Ci idzie' – powiedziałem sam do siebie, śmiejąc się przy tym. Potem poszedłem do fanów rozdawać autografy i robić sobie z nimi zdjęcia. Tak minęło nam kilka godzin na różnych zabawach czy rozmowach. Niezapomniany zostaje jednak występ Paul'a w karaoke, gdzie kazali mu śpiewać Polską piosenkę. Biedny Paul, męczysz się ze słowami a wszyscy wkoło płakali ze śmiechu. Tego mi właśnie brakowało. Zabawy i śmiechu. Bardzo się cieszę że w ten sposób spędziłem dzień.

Po powrocie do domu byłem dość zmęczony dlatego zrobiłem sobie tylko jakieś kanapki na szybko, po czym błyskawicznie udałem się do łóżka. Ale nie mogłem usnąć. Jak zawsze, gdy mam coś do robienia padam na twarz i zasypiam na stojąco, jednak gdy już się położę, nie mogę usnąć. I znowu tępym wzrokiem wpatrywałem się w sufit i rozmyślając o minionych wydarzeniach. O tym co będzie po sezonie reprezentacyjnym. Czy zostanę w Rzeszowie, czy może wybiorę inną drogę ? Sam jeszcze tego nie wiem. Jeśli będę miał możliwość, to przedłużę kontrakt, no bo w Rzeszowie gra mi się bardzo dobrze. Natomiast jeśli oni już nie będą chcieli mnie tutaj dalej to trudno, postaram się o miejsce w innym klubie. Kurcze... ostatnio powtarzałem sobie że nie będę o tym myślał. 'Zaraz usnę'-wymamrotałem sam do siebie po czym usnąłem.

***
I jest !! Prolog ! Dość nietypowo bo z perspektywy Grzesiaa
Peace and love
Patrycja